Urodził się w Poznaniu 30 czerwca 1905 roku jako syn Bolesława i Stanisławy z domu Pawlak. Ojciec Bolesław był właścicielem przedsiębiorstwa budowlanego w Poznaniu. Czesław miał troje rodzeństwa – Halinę (1910 – 1992), Zofię (1906 – 1985) i brata Henryka (1917 – 2003).

 Kwestię wykształcenia zacytuję z życiorysu  Czesława, zachowanego w aktach osobowych  Inspektoratu Szkolnego :

Pierwsze wiadomości szkolne pobierałem w szkole powszechnej w Poznaniu, a po ukończeniu tejże – mając zamiar poświęcić się zawodowi nauczycielskiemu – wstąpiłem w r. 1919 do nowootworzonego w Poznaniu  zakładu preparandów. Po ukończeniu przygotowań, które pięć kwartałów trwało, złożyłem egzamin, uprawniający mnie do wstąpienia do III kl. Seminaryjnej. Do seminarium w Rawiczu udałem się w r. 1920. Po półrocznym pobycie w seminarium, musiałem dalszej nauki zaniechać, gdyż zasoby pieniężne mych rodziców nie pozwalały mi na dalsze studia. Pracą jako pomocnik bankowy dopomódz musiałem młodszemu rodzeństwu. Przy nadarzającej się sposobności, wstąpiłem na kurs 6 kl. Utworzony z ramienia Akademickiego Pedagogium, który następnie dał możność zapisania się na kurs seminaryjno – maturalny. Po rocznym pobycie złożyłem 18 grudnia 1923 egzamin dojrzałości.[1]

W wełnickiej szkole pracował krótko, od  1 stycznia 1924 do 1 sierpnia 1925 roku. . Szkoła ta była jednoklasowa,  czterooddziałowa z nauką podzielną, z językiem wykładowym polskim o charakterze katolickim. W 1924 uczęszczało do szkoły 54 dzieci z Wełnicy, w 1925 – 49. Stan budynku szkolnego był zły, budynków gospodarczych również. W szkole brakowało biblioteki i pomocy szkolnych..

Podczas przeprowadzonej wizytacji inspektor szkolny Kusza tak ocenił Cz. Antoszewskiego: Nauczyciel pracował bardzo pilnie, posiada jeszcze mało doświadczenia, wyrównuje to pilnością – niektóre lekcje przeprowadza dość umiejętnie. Antoszewski wyrobi się z czasem na dobrego nauczyciela[2]

W budynku szkoły znajdował się też pokój dla nauczyciela. Czesław stołował się u rodziny Priebów, gdzie poznał ich  córkę,  Zofię.

Tymczasem, pismem z dnia 23 marca 1925, Kuratorium Okręgu Szkolnego Poznańskiego powołało od 1 sierpnia 1925 Cz. Antoszewskiego na posadę nauczycielską do katolickiej szkoły w Kłecku[3]

Po dwóch latach Czesław i Zofia postanowili się pobrać

Ślub cywilny odbył się  – 9 lutego 1927, jako świadkowie wystąpili włościanin Jan Priebe i kupiec Antoni Błochowiak z Gniezna. Natomiast ślub kościelny  wzięli w kościele św. Michała w Gnieźnie 16 lutego 1927 roku. 

Mieszkali w szkole,  w trzypokojowym mieszkaniu. W Kłecku urodziła się trójka ich dzieci – Janina (1927 – 2008)), Aleksandra (1928) i Felicjan (1930 – 1992).

Jako nauczyciel uzupełniał swoje wykształcenie. W 1929 roku złożył egzamin kwalifikacyjny w Wągrowcu[4].

Brał udział w różnych uroczystościach i imprezach odbywających się w miasteczku. W wieczornicy zorganizowanej z inicjatywy Towarzystwa Czytelni Ludowych ku uczczeniu pamięci Stanisława  Staszica i Władysława Reymonta -  Miły wieczór zakończyły obrazy świetlne, przedstawiające martyrologię Narodu polskiego, objaśniane i poprzedzone wstępnem przemówieniem p. naucz. Antoszewskiego z Kłecka[5]

Czesław pisał artykuły do prasy, m.in. do gnieźnieńskiego „Lecha”. Brał udział w działalności wielu stowarzyszeń. Był członkiem komisji rewizyjnej Zarządu Towarzystwa Przemysłowców w Kłecku, Również zaofiarował się w roku bieżącym p. Antoszewski z wykładami, które wygłosi na zebraniach plenarnych[6] .

Był prezesem i reżyserem  Koła Miłośników Sceny, W czasie obchodów Święta 3 Maja -  Pod kierownictwem naucz. P. Antoszewskiego młodzież szkolna odegrała ba rdzo pięknie i z przejęciem sztukę sceniczną p.t. Powrót taty. Wiele śmiechu wywołał obóz zbójecki oraz śmiały napad małych drapichrustów, ucharakteryzowanych na rozbójników, na bezbronnego ojca. To też młodocianym amatorom nie szczędzono brawurowych oklasków. Uznanie należy się w tym wypadku również p. Antoszewskiemu, który nie szczędził pracy i trudu aby uświetnić obchód/[7]. Na walnym zebraniu, któremu przewodniczył ks. Koncewicz, postanowiono wystawić sztukę teatralną, a dochód z niej przeznaczyć na remont kościoła farnego[8].

Zofia wychowywała dzieci i prowadziła dom. Była członkinią i sekretarką Stowarzyszenia Pań Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, które m.in. pomagało ubogim mieszkańcom miasteczka.

Czesław brał udział w działalności Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej . Na uroczystościach poświęcenia sztandaru, chór „Jedność” pod jego batutą wykonał utwór „Złamane berła”: W doniosłych słowach zdał następnie nauczyciel p. Antoszewski sprawozdanie z działalności komitetu, wskazując na potrzebę organizacji Towarzystwa Młodzieży, zachęcając rodziców oraz chlebodawców do współpracy nad rozkwitem naszego Towarzystwa.[9]

Pismem z dn. 13 października 1932 r. , podpisanym  przez przewodniczącego Komitetu Gminnego WF.PW. Kłecko,  burmistrza Kamienieckiego Czesław A. został powołany na członka – sekretarza.

W październiku 1937 uczestniczył w egzaminie eksternów w Państwowym Wyższym Kursie Nauczycielskim w Poznaniu[10].

 Od 1936 pełnił funkcję miejskiego i gminnego inspektora Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej.  W 1938 ukończył w Szamotułach  Podinstruktorski Kurs Obrony przeciwlotniczo – gazowej. Pozwolę sobie zacytować Zaświadczenie nr 79 :

Pan Antoszewski Czesław ukończył w Obozie Poznańskiego Okręgu Wojewódzkiego L.O.P.P. w Szamotułach w czasie od 27  lipca 1938 do 14 sierpnia 1938 kursy:

1/ Modelarstwa lotniczego z zakresu modeli latających i szybowcowych, z wynikiem pomyślnym, co upoważnia go do prowadzenia nauki modelarstwa lotniczego w charakterze instruktora,

2/ Informacyjny sportu spadochronowego z wynikiem pomyślnym

3/ Teoretyczny z ćwiczeniami praktycznymi na chwiejnicy, w zakresie przedszkola szybowcowego z wynikiem pomyślnym[11].

W lutym 1939 Czesław Antoszewski złożył  pismo do Inspektoratu w Gnieźnie z prośbą o przeniesienie do pracy w tym mieście. Motywował m.in. tym, że dzieci dorastają i  zachodzi potrzeba dalszego ich kształcenia. Z korzyścią dla mnie rozwiązała by się powyższa sprawa, gdybym mógł urzędować w Gnieźnie[12]

W maju 1939 miał miejsce wypadek, którego zakończenie  nastąpiło parę lat później. Poza szkołą podstawową  Cz. Antoszewski uczył  także  w godzinach popołudniowych w szkole zawodowej, której uczniami byli również Niemcy. Pewnego razu idąc korytarzem zauważył, że jeden z  dwóch młodych Niemców spoglądając na plakat wiszący na korytarzu, na którym figurował marszałek Śmigły – Rydz powiedział, ty cholero, my ci niedługo pokażemy. Nauczyciel zatrzymał jednego z nich i powiadomił policję. Niemiec o nazwisku Sonnenberg, z Michalczy, został skazany na dwa lata więzienia i w więzieniu tym przesiedział do września 1939 r.

W sierpniu 1939 roku,  podczas Dni Kłecka,  młodzież szkolna , przygotowana przez  Czesława Antoszewskiego wykonała przedstawienie historyczne na wolnym powietrzu  „Gdy wieki przemówią”. Przedstawienie oparte było na motywach „Starej baśni „ i „Masławie” J.I. Kraszewskiego. Byli Słowianie, sioło zbudowane z drzewa, przy ognisku tańczyły ubrane na biało dziewczęta. Byli wojowie. Pokazano napad  Krzyżaków,  którzy spalili sioło i wymordowali mieszkańców. Potem, na zgliszczach zaczęli się pokazywać dawni rycerze,  wojsko w przekroju historycznym aż do czasów współczesnych. Przepowiadali  wielką i silną Polskę. A kiedy zaśpiewali Rotę wszyscy płakali. Cz. Antoszewski otrzymał brawa i gratulacje. Na przedstawieniu był wizytator z Poznania, który powiedział nauczycielowi o szansie przeniesienia do Poznania. Nadszedł 1 września 1939 roku.

Po wybuchu wojny, na początku września 1939,  w kłeckoskiej szkole kwaterowało wojsko polskie. Cz. Antoszewski zawiózł swoją rodzinę do Wełnicy. Bardzo się denerwował tym, że jest młody i zdolny do służby wojskowej, a siedzi w domu, gdy ojczyzna go potrzebuje. Jak wspominała żona miał początkowo kartę powołania ze skutkiem natychmiastowym, ale krótko przed wojną zmieniono mu kartę powołania na specjalne wezwanie. Zgłosił się  do Komendy miasta 5 września i tam otrzymał dokumenty, z których wynikało, że miał jechać do Kutna. Dokument ten, podpisany przez Komendanta Miasta kpt.  Skibińskiego prezentowany jest obecnie w izbie pamięci w szkole w Kłecku. Tymczasem będąc w Gnieźnie  na ul. Dąbrówki,  Antoszewski zauważył samochody ciężarowe załadowane uzbrojonymi mężczyznami. Był też między nimi ks. Mateusz Zabłocki, który na jego widok wyraził zdziwienie, że on znajduje się w Gnieźnie, podczas gdy bandy złożone z miejscowych Niemców napadają w Kłecku na Polaków. Wtedy Antoszewski postanowił pojechać do Kłecka. Brał udział w obronie miasteczka.

Tak wspominała te wydarzenia H. Bujarska: Około 13-tej strzelanina stawała się coraz silniejsza – Niemcy byli coraz bliżej. Komenda zaczęła pustoszeć. Kto mógł zwłaszcza z tych którzy przyjechali na pomoc z Gniezna wsiadał na rower i uciekał. Ja też powróciłam do domu, a około godz. 14-tej ojciec, matka i my dwie opuściliśmy mieszkanie i wśród gęstej strzelaniny zwłaszcza na naszej ulicy na odcinku biegnącym wzdłuż kościoła, przeszliśmy całe miasto i udaliśmy się na ulicę Czerniejewską do znajomych Bilskich, gdzie ukryliśmy się na strychu chlewa. Tam zastaliśmy nauczyciela Czesława Antoszewskiego, który przybył tam z bronią i zdążył ukryć ją w sianie. Słychać było stale świst przelatujących nad dachem pocisków. Około godz. 15-tej strzelanina ustała i usłyszeliśmy okrzyki niemieckich żołnierzy. Przez okienko strychowe widzieliśmy jak Niemcy przykucnęli i wolno posuwali się pod płotami szkoły. Do każdego domu wchodzili i wyrzucając wszystkich – pędzili ich przed sobą na rynek. Córka znajomych również musiała iść na rynek ale pod pozorem, że musi iść do domu do chorego ojca szybko przybiegła do nas na strych i kazała nam iść na rynek, bo za chwilę mają przyjść nowi Niemcy i przeszukiwać  strychy domów, chlewy i stodoły. Przybyliśmy na rynek cała grupą z Antoszewskim.[13]

Kiedy wojska hitlerowskie zdobyły miasto, wszyscy mieszkańcy zostali zgromadzeni na rynku. Stali na kłeckim rynku, otoczeni liną i uzbrojonymi żołnierzami hitlerowskimi. Z tłumu miejscowych Niemców co rusz ktoś wyskakiwał, bijąc i złorzecząc. Pluli i lżyli najbardziej  Czesława Antoszewskiego, miejscowego nauczyciela za to,  co on dzieciakom opowiadał: że Kłecko było zawsze polskie, że swe prawa miejskie otrzymało z rąk Bolesława Pobożnego w 1255 roku, że podobnie jak Polska nigdy nie miało szczęścia do sąsiadów, szczególnie tych z zachodu. I kazał w szkole dzieciakom pamiętać datę – 1331 rok, kiedy to Kłecko opierało się Krzyżakom, którzy pod wodzą Tteodoryka z Altenbergu, wspólnie z odstępcą Wincentym z Szamotuł, przybywszy od Żnina, całą Wielkopolskę niszczyli i grabili. Mówił też o tym, że kłeccy mieszczanie bronili się mężnie, ale musieli ulec potędze. W maju 1656 roku Kłecka milicja broniła zaś miasta przed szwedzkim potopem, staczając bitwę z podjazdem, który początkowo odparty, wrócił mocniejszy i wyciął w pień, wszystko, co żywe po drodze. Po szwedzkim najeździe miasto nie wróciło do dawnej świetności. Jednakże u zarania niepodległości, kiedy wybuchło Powstanie Wielkopolskie, kłecczanie, wzorem ojców, znów chwycili za broń. Wystawili własną kompanię, która walczyła pod Nakłem, Wyrzyskiem, Szubinem, Wągrowcem i Kcynią. Takie rzeczy opowiadał nauczyciel…[14]

 Wybierano mężczyzn , których podejrzewano o udział w obronie. Antoszewski znalazł się w grupie, którą prowadzono na rozstrzelanie nad Małą Wełnę. Major niemiecki, który przydzielił Antoszewskiego do tej grupy powiedział – ty przeklęty psie polski, byłbym szczęśliwy gdybym mógł ci łeb rozwalić. Egzekucja grupy Polaków odbywała się już w godzinach wieczornych. Rozstrzelano grupę 10 osób i wtedy odezwały się strzały od strony Polskiej Wsi, a wszyscy obecni na miejscu egzekucji,  nie wyłączając skazanych na śmierć,  padli na ziemię. Wtedy lina, którą byli opasani skazańcy rozluźniła się i Cz. Antoszewski przełożył sobie tę linę przez głowę. Gdy Niemcy zażądali ażeby wyszła następna grupa na rozstrzelanie  Czesław  podniósł się z ziemi i rzucił się do ucieczki. Wraz z  nim uciekli także Wincenty Hybiak i Ludwik Ćwikliński z Janowca. Żołnierze zaczęli za nim strzelać, ale on nie został trafiony, wpadł w bagna i dotarł do jeziora. Następnie płynął wzdłuż brzegu,  zakryty od strony brzegu trzciną.  Po przepłynięciu więcej niż jednego kilometra wyszedł z wody i rozebrał się pozostając jedynie w spodniach, koszuli i skarpetach. Na brzegu jeziora zostawił marynarkę. Następnie  udał się w kierunku Wełnicy, ale wojsko oświetlało okolicę reflektorami i musiał co chwilę padać na ziemię. Stracił też zupełnie orientację i po trzech godzinach dotarł do miejscowości Biskupice. Tam zapukał do pierwszego domu i został rozpoznany przez swego ucznia. Mieszkanka tego domu o nazwisku Nawrocka przechowała go w stodole, nakarmiła, a kiedy nie było słychać Niemców, dała mu robocze ubranie  męża i przeprowadziła do Działynia. Idąc do Działynia oboje twierdzili wobec Niemców, którzy ich zatrzymywali, że są uciekinierami z Chodzieży i wracają do domu. Z Działynia  Czesław Antoszewski  udał się przez Skiereszewo, Dalki  do Pustachowy. Tam mieszkała siostra  żony Bronisława. Na terenie Pustachowy znajdowało się wtedy wielu Polaków ze zbombardowanego pociągu ewakuacyjnego w okolicach Gębarzewa. Antoszewski mógł wmieszać się w grupę Polaków. Wtedy też zobaczył się z żoną, która powiadomiona przyjechała z Wełnicy. Potem udał się  do matki do Poznania. W Poznaniu zgłosił się do Niemców i twierdził, że jest uciekinierem z Warszawy i nazywa się Władysław Karnowski. . Po otrzymaniu przez Niemców przepustki  dostał  się do Warszawy, gdzie mieszkała jego siostra Halina.

Tymczasem żona Zofia udała się do Kłecka i zgłosiła się do burmistrza prosząc o zezwolenie na zabranie mebli. Równocześnie twierdziła, że jej mąż nie żyje i burmistrz  Arno Rosseck wyraził jej swoje kondolencje.  Niestety wiedziano jednak, że Antoszewski został wyprowadzony na rozstrzelanie, ale nie było jego ciała wśród zamordowanych, których następnego dnia musieli pochować mieszkańcy Kłecka. Nad jeziorem,  w marynarce  którą zostawił znaleziono wieczne pióro, na którym było wygrawerowane nazwisko Antoszewski.  Ludzie więc zaczęli pokątnie mówić, że Antoszewski się uratował. Wieści te dotarły do Niemców i zaczęli go poszukiwać.

Po przybyciu do Warszawy pracował jako robotnik w fabryce makaronu, a następnie jako pracownik umysłowy  w Wojewódzkim Związku Mleczarskim. Od początku pobytu w Warszawie działał intensywnie w polskim ruchu oporu pod pseudonimem Józef. W tym czasie wpłynął do Gestapo anonim, że prawdziwe nazwisko  brzmi nie Karnowski, a Antoszewski. W dniu 26 września 1941 roku do mieszkania  przy ul. Bednarskiej  przyszło Gestapo i pytało o męża. W mieszkaniu były tylko dzieci. Gdy zapytali syna Felicjana, Janina dała mu znak żeby nic nie mówił. Wtedy Niemiec uderzył ją w twarz.  Po wyjściu Niemców współlokatorka zadzwoniła do Zofii o wizycie Gestapo. Ta natychmiast powiadomiła Czesława, żeby natychmiast wyszedł z pracy. Przez około miesiąc Czesław  ukrywał się  w mieszkaniu znajomych. Ponieważ  Czesław był członkiem Armii Krajowej, żona postarała się o nowe dokumenty dla niego. Były na nazwisko brata Zofii Józefa Priebe. Ten przebywał w tym czasie w obozie jenieckim w Niemczech. W dokumentach był starszy o 4 lata i  jako miejsce urodzenia podana była Lida. Zapuścił sobie brodę i wąsy, a także nosił grube okulary. Przebywał w Szczebrzeszynie u krewnych, potem w Życzynie pod Puławami. Pracował tam w Spółdzielni Rolniczo – Handlowej. Ponieważ Czesław nosił nazwisko niemieckie i świetnie władał językiem niemieckim, władze niemieckie zaczęły go namawiać,  żeby przyjął niemiecką listę narodowościową. Gdy zaczęto mu grozić za niepodpisanie listy, wtedy pod pozorem choroby wyjechał w 1942 do Warszawy. W czasie nieobecności Czesława, gestapo przeprowadzało rewizję w mieszkaniu jego rodziny  w jego poszukiwaniu.

Po przybyciu do Warszawy pracował jako księgowy w firmie prywatnej Kowalski i Wiśniewski na Woli. 16 kwietnia 1943 przed wybuchem powstania w gettcie władze niemieckie przeprowadzały  dochodzenia w tej firmie w związku z przerzutem do getta broni, którą skradziono ze samochodów niemieckich tam  znajdujących się . Do mieszkania wrócił już po godzinie policyjnej. Wtedy na ulicy zauważył go i szedł za nim były uczeń  Szkoły Dokształcającej z Kłecka. Był synem miejscowego Niemca Neugebauera, obecnie w SS. W chwilę po przybyciu Czesława do mieszkania zadzwoniło Gestapo, z góry twierdząc, że nazywa się Antoszewski. Został zabrany na komendę Gestapo przy ul. Szucha. Kiedy następnego dnia żona poszła tam nie wpuszczono jej i nie udzielono żadnej informacji. Na posterunku policji granatowej  przy ul. Krochmalnej dowiedziała się ,że Czesław znajduje się w więzieniu na Pawiaku. Podjęte starania rodziny , wsparte przez organizację (AK) o zwolnienie Czesława zakończyły się fiaskiem. 25 maja 1943 roku przewieziony został do Poznania. Tam odbyła się rozprawa przed sądem wojskowym , podczas której zarzucono  mu udział w obronie Kłecka i antyniemiecką działalność przed wojną.

W Poznaniu przesłuchiwano wielu świadków w sprawie przeciwko Cz. Antoszewskiemu. Burmistrz Kłecka Arno Rosseck tak zeznawał przed Sądem Okręgowym w Gnieźnie już po wojnie:  W czasie okupacji byłem przesłuchiwany w charakterze świadka w sprawie Antoszewskiego, przed niemieckim sądem wojennym. Zeznawałem wtedy tylko na jego korzyść i powiedziałem nawet, że Antoszewski pomagał dużo Niemcom. Kto mnie powołał na świadka w sprawie Antoszewskiego tego nie wiem. Przy śmierci Antoszewskiego nie byłem obecny i do tej chwili byłem przekonany iż Antoszewski został zwolniony[15]

Siostra Czesława, Zofia Sarbakowa wspominała, że do domu jej matki przyszedł niemiecki żołnierz i powiadomił, że Czesław znajduje się w więzieniu na cytadeli i prosi o bieliznę i żywność. Bielizna, którą odebrała była pokrwawiona. Zofia poczyniła starania o widzenie z bratem – cieszył się ze spotkania i z tego, że został przewieziony do Poznania. Odbyło się widzenie z matką.  Raz jeszcze siostra spotkała się z bratem w więzieniu przy ul. Młyńskiej, już po wydaniu wyroku śmierci. Był bardzo zdenerwowany , prosił aby go ratować. Jednak nic nie dało się zrobić. Kilka dni potem matka i żona otrzymały listy pożegnalne od Czesława. Zofia Antoszewska otrzymała pismo z Sądu Wojskowej Komendy w Poznaniu (Gericht Wehrmachtkomendantur Posen),  które w tłumaczeniu brzmiało:

W sprawie karnej przeciwko mężowi Pani donosi się, że Szef Uzbrojenia Wojskowego i Głównodowodzący Wojsk Zapasowych wyrok z dnia 24.6.1943 zatwierdził w dniu 13.7.1943 i wniosek o ułaskawienie odrzucił. Skutkiem tego wyrok stał się prawomocny i został w dniu 23.7.1943 wykonany.

 Siostra odszukała księdza z kościoła Ojców Franciszkanów i od niego dowiedziała się, że brat przed śmiercią był bardzo spokojny.

Po otrzymaniu zawiadomienia o wyroku śmierci żona pisała do więzienia o rzeczy męża znajdujące się w depozycie, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi.

Jeszcze w listopadzie 1943 roku Zofia wysłała pismo z prośbą o akt zgonu, motywując to tym , że w 1944 chce wyjść ponownie za mąż. Oto kopie tych pism

Po tej odpowiedzi nadzieja wstąpiła w serca najbliższych – może jednak żyje?, może zamieniono karę śmierci na inny wyrok.

W 1944 roku  Zofia wysłała Janinę i Felicjana do swego brata, który mieszkał w Krakowie. Sama wraz z córką Aleksandrą, po wybuchu Powstania Warszawskiego wywieziona została wraz z wieloma warszawiakami do obozu w Pruszkowie. Tam po kilku dniach zostały zapakowane do pociągu i gdyby niezwykły zbieg okoliczności i pomoc  kilku osób, znalazły by się  zapewne w obozie koncentracyjnym. Po wielu dniach ukrywania się dotarły do Krakowa. W styczniu 1945 roku Niemcy poszukując warszawiaków, aresztowali Janinę i wywieźli na roboty do Niemiec. Wróciła po zakończeniu wojny. Zofia Antoszewska z pozostałą dwójką przyjechała do rodzinnej Wełnicy. Potem zaczęła uczyć w szkole w niedalekiej  Róży. Po jej przejściu na emeryturę posadę nauczycielki objęła córka Janina. W 1959 przeprowadziła się wraz z rodziną Janiny do Gniezna i tam zmarła 28 grudnia 1978.

Co roku Zofia z najbliższymi jeździła do Kłecka i zapalała znicz na symbolicznym miejscu na cmentarzu. Brała udział we wszystkich uroczystościach, które odbywały się w miasteczku, poświęcone bohaterom września 1939.

Dwadzieścia lat po wrześniowych wydarzeniach odbyła się wielka manifestacja na rynku w Kłecku. Potem pochód ruszył na cmentarz , gdzie odsłonięto pomnik poświęcony bohaterom tamtych dni, ufundowany przez Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Gnieźnie. Kompania honorowa oddała salwy armatnie, a eskadra samolotów po trzykrotnym okrążeniu cmentarza zrzuciła wieniec obok pomnika, który lotnicy ofiarowali swym poległym kolegom bohaterom[16].

W 1968 roku Kłecko otrzymało Order Krzyża Grunwaldu III  klasy, nadany przez Radę Państwa.

 W 1986 Kłecko przyjęto w poczet członków Polskiego Komitetu Miast Męczeńskich – Miast Pokoju.

Po śmierci Zofii Antoszewskiej -  31.12.1978, na nagrobku rodzina umieściła napis – Czesław Antoszewski (1904 -  1943).

Czesław Antoszewski jako ojciec. Żyje do dziś młodsza córka Aleksandra. Wspomina swój dom rodzinny jako ciepły i pełen wzajemnej miłości i radości, a dla dzieci pełny bezpieczeństwa i spokoju. Dzieci zawsze mogły się do niego zwrócić o pomoc, ale w razie nieposłuszeństwa czy przewinień był surowym ojcem. Bywało lanie i stanie w kącie. Ten bezpieczny świat skończył się w 1939. Potem, jak wspomina Aleksandra nigdy już nie było tak samo.  W 1940 roku rodzina spotkała się w Warszawie. Mieszkali w pokojach sublokatorskich wpierw na ul. Noakowskiego naprzeciw Politechniki, potem przez 2 miesiące we Włochach, potem  przy ul. Natolińskiej, Polnej, a na końcu przy ul. Bednarskiej. Dzieci chodziły do szkoł, a w niedzielę po mszy św., Czesław pokazywał im zabytki miasta.

BIBLIOGRAFIA

Źródła rękopiśmienne:

Archiwum Państwowe w Poznaniu, Oddział w Gnieźnie,(dalej APPPOG) Inspektorat Szkolny Gnieźnieński w Gnieźnie [1893] 1938 - 1939, zespół  335

APPPOG, Powiatowy Inspektorat Szkolny w Gnieźnie 1919 – 1933, zespół 172, sygn. 90

Instytut Pamięci Narodowej, Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Odpis w sprawie karnej Arno Rossecka z 16.09.1948

Wspomnienia rodziny Czesława Antoszewskiego.

 

Czasopisma:

Gazeta gnieźnieńska Lech, , 1926, 1929, 1930

Głos Wielkopolski, 1978

Przemiany, 1989

Ziemia Gnieźnieńska, 1959

 

Literatura:

Dzieje Kłecka, praca zbiorowa  pod redakcją Jerzego Danielewicza, Poznań 1983

Gomolec L., Obrona cywilna Kłecka w 1939 roku, Poznań 1966

Kłecko pow. Gniezno – miejsce masowych zbrodni hitlerowskich, miejsca Pamięci Narodowej Województwa Poznańskiego, Poznań 1974

Ludność cywilna w obronie ziemi gnieźnieńskiej 1939, Studia z historii ziemi gnieźnieńskiej w latach 1919 – 1939. Praca zbiorowa pod redakcją Bogusława Polska,  Poznań 1975

Walczak M., Nauczyciele wielkopolscy w latach wojny i okupacji 1939 – 1995, Poznań 1974

Włodarczyk S., Wspomnienia, Materiały pod redakcją M. Dąbka, J. Molendy i J. Siepaka, Kłecko – Gniezno 2008

 

[1] Życiorys własny Cz. Antoszewskiego, Archiwum Państwowe w Poznaniu, Oddział w Gnieźnie (dalej APPOG), Inspektorat  Szkolny Gnieźnieński w Gnieźnie [[1893] 1938-1939, zespół 335, sygn. 84

 Preparanda z łac. P. nauczycielska oznaczała kursy nauczycielskie, które były organizowane po 1918 r. przy seminariach nauczycielskich dla kandydatów, którzy nie ukończyli 7 klas szkoły powszechnej. ( na podst. Słownik wyrazów obcych, s.599)

[2] APPGOK, Powiatowy Inspektorat Szkolny w Gnieźnie 1919 – 1933, zespół172, sygn. 90

[3] APPGOK, j.w.

[4] APPOG, zespół  335, sygn. 84

[5] Lech, 18.III.1926

[6] Lech, 17.I.1929

[7] Lech, 9.V.1926

[8] Lech, nr 17 z 1930

[9] Lech, 21.XII.1926

[10] APPOG, zespół  335

[11] APPOG, j.w.

[12] APP, Akta Inspektoratu Szkolnego, sygn. 335

[13] Halina Bujarska: Moje wspomnienia z pierwszych dni września 1939 r. w: Ludność cywilna Kłecka w obronie ziemi gnieźnieńskiej 1939 r., Poznań 1975, s. 144

[14] Głos Wielkopolski, 8.IX.1978, Andrzej Skrzypczak, Tak jak ojcowie

[15] Akta Instytutu Pamięci Narodowej, Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Odpis w sprawie karnej Arno Rosseck,a z 16.09.1948

[16] Ziemia Gnieźnieńska, wrzesień 1959

Opracowanie: dr Elżbieta Urbaniak

 

Gmina Kłecko w liczbach
7 658
liczba ludności
13192 ha
obszar
760
lat tradycji